Adiós Brytole!

Adiós Brytole!

No powiem Wam szczerze, dzieje się, oj dzieje. Herbatożłopy zdecydowały, że zabierają zabawki i będą się kisić w swojej piaskownicy. Wszyscy z tego powodu płaczą, ale jeśli UE rozegra to dobrze (a to jest mało prawdopodobne) reszta członków wyciągnie z tego odpowiednie wnioski, znaczy zrozumieją, że to się nie opłaca.

Skoro Brytole chcą zabrać zabawki i siedzieć w swojej piaskownicy to super, niech spierdzielają pod warunkiem, że na nasz plac zabaw wstępu nie będą mieli i żadnych naszych zabawek nie dostaną. Tak sobie myślę, że jakby zresetować kontakty z UK do poziomu współpracy z Białorusią, to od razu nas przeproszą, a sama królowa ubrana tylko w gwiazdy z flagi UE przyjdzie na kolanach prosić o ponowne przyjęcie. A my wtedy możemy zażądać, by na kolanach już bez gwiazdek prosiła nas księżna Kate…

Co mam na myśli z tym zresetowaniem. A wprowadzić wizy i kontrole graniczne, wprowadzić cła, wymiksować Brytoli z unijnych przedsięwzięć, zaostrzyć przepisy imigracyjne, ograniczyć swobodę działalności gospodarczej itp. itd. Jak jeden Smith z innym Smithem nie będzie mógł tak łatwo pojechać nad Morze Śródziemne to dojdzie do niego, że bardziej opłacało się być w tej UE. A jak ten sam Smith będzie musiał zająć się czyszczeniem własnego kibla, bo nie będzie „polsa” albo innego ciapatego co się tym zajmie, to odczuje na własnej skórze, jak boli ten cały brexit. Okaże się, że zamiast brexit mają breakseat.

Niestety jak znam UE to będzie miękka jak wata i będzie mimo wszystko próbować wejść w wypiętą dupę Brytoli… Moim zdaniem Wielka Brytania ma więcej do stracenia niż UE. Może skończyć się nawet jej rozpadem, bo Szkoci i Irlandczycy chcą pozostać przy wspólnocie. O ile Irlandia szybko się nie oderwie, to dla Szkotów jest to dodatkowa motywacja do proklamowania niepodległości. Wtedy dopiero się herbatnikom narobi…

Nadmiar kasy w Ministerstwie Zdrowia

Podobno, ale tylko podobno, nasz minister zdrowia co szlacheckie nosi nazwisko, jakoś tak Razsięzdziwił, postanowił, że szczęśliwemu i bogatemu społeczeństwu Polski brakuje do idylli tylko i wyłącznie jednego – Narodowego Muzeum Medycyny… Tak, właśnie to jest odpowiedź na wszelkie problemy służby zdrowia!

Narodowe muzea rosną w naszej kochanej ojczyźnie jak zakłady przemysłowe za Gierka! To jest siła narodu, na tym zbudujemy przyszłość. Takie muzea powstają za kwoty od kilkudziesięciu do kilkuset milionów złotych, potem rocznie też kilka-kilkanaście milionów złotych trzeba bulić na utrzymanie, bo nawet przereklamowane muzeum tragedii warszawskiej, przez niedouczonych nazywanej powstaniem, nie utrzyma się z biletów.

Zamiast dawać podwyżki, zamiast inwestować lub skrócić kolejki nasz ukochany minister chce budować muzeum. Ja mam dla niego propozycję, niech przejedzie się na wycieczkę po prowincjonalnych szpitalach (bo rządowe pewnie doinwestowane) to zobaczy jak wiele muzeów tłumnie odwiedzanych przez pacjentów mamy między Bugiem a Odrą… Zdziwi się biedak drugi raz.

I niech mi nikt nie ściemnia, że aż tak źle nie jest, że w szpitalach masa nowego sprzętu, a większość jest po remoncie. Ale to nie zasługa kolejnych rządów, gdybyście ze szpitali wynieśli sprzęt z czerwonym serduszkiem, a wraz z nim ten z tabliczkami o zakupie z funduszy unijnych to okaże się, że zostaną gołe mury, a nawet i ich może zabraknąć…

Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

Dobra, miało być o czymś innym, ale dam sobie spokój, żeby przy piątku skandalu nie wywołać. Po prostu jestem WKURWIONY a frustracja sięga zenitu…

Do tego jeszcze nie idzie spokojnie przejrzeć neta lub posłuchać radia, bo wszędzie to pierdolenie o zwycięskim remisie… No ok, źle nie grali, nawet przyznam, że jak żyję to poza Barceloną nie widziałem tak grającej reprezentacji Polski, ale ja pierd*olę, k*rwa jego mać – nie wokół piłki świat się kręci! Dajcie sobie spokój z wrzucaniem na facebooka milionpińsetnygo obrazka z wynikiem wczorajszego meczu, obawiam się, że nawet ludzie w śpiączce już o tym słyszeli. Bo co, jedną nogą jesteśmy w 1/8? Spoko, jak odpadną po wyjściu z grupy znienawidzicie ich mocniej, niż teraz kochacie – bo patałachy, bo szmaciarze, bo im woda sodowa uderzyła.

I dla jasności, nie mówcie „my zremisowaliśmy”, „my awansowaliśmy”, „my daliśmy radę”. Tak mówić mogą tylko ci z reprezentacji. My co najwyżej wpierdalaliśmy przed telewizorem czipsy i piliśmy piwo. Jak który przepierdzieli przez 90 minut kilka kilometrów po murawie to będzie mógł powiedzieć, że coś zrobił. A tak to nie „nasz” sukces, tylko sukces drużyny, na który długo i ciężko pracowali. Co nie zmienia faktu, że ten sport jest ku*ewsko przereklamowany.

Wracamy do plucia jadem! Hejt nasz powszedni!

Wiecie, jakiś czas temu sobie postanowiłem, że Moherowo nie będzie miejscem wylewania żali i plucia jadem… od tego czasu serwis oklapł jak to i owo na starość… Chyba czas wrócić, bo czasy robią się takie, że będzie co wylewać i czym pluć w oczy dobrej zmianie.

Od wyborów szukałem wyznawcy PiS, bo jakoś tak nikt się do nich nie przyznawał, żeby w mordę nie dostać. Udało się, wreszcie znalazłem takiego, co to wierzy, że Szydło ma plan, że ta ekipa wie co robi i nie prawda, że zadłuża kraj szybciej niż Gierek. W mordę nie dałem, bo gościa mimo wszystko lubię, ale znalazł się unikat.

No dobra, a teraz jadem :) W kogo by tu… No komu… No niech będzie – kibicom. W końcu euro trwa. Dziś jeszcze ludziska pełni wiary w zwycięstwo, ale już po meczu z Niemcami dzisiejszy bohaterowie będą skończonymi patałachami… Bo tak już u nas jest, że jak jesteś na topie, to jesteś zajebisty, ale wystarczy, że raz się potkniesz i stajesz się wrogiem numer jeden. Bo każdy tylko czeka na moment, by poczuć się lepszym, by poznęcać się nad najdrobniejszą porażką… Dlatego patrzę teraz na tę tłuszczę, co sądzi, że trzyma boga nieistniejącego za nogi by za chwilę jeb*ąć o glebę i mieć pretensje do całego świata.

Ostawiam, że Polacy zaliczą porażę bo sędzia był zły, murawa zbyt mokra lub wiatr nie w tę stronę (niepotrzebne skreślić).

I żeby nie było wracamy do jady, będę opluwać, obrażać i hejtować ja przystało na małego, komunistycznego i sfrustrowanego gnojka lewaka! Wraca hejt nasz powszedni!

Komu w mordę dać? - czyli o zawiłościach statystyki

Komu w mordę dać? - czyli o zawiłościach statystyki

No tak powiem Wam szczerze, że szkoła średnia i studia, setki przeczytanych książek i ciągle głupi jestem, statystyki nie ogarniam. Oglądam sobie przekaziory, czytam to i owo i tak widzę, że w sondażach raz po raz wychodzi na to, że większość narodu z dobrą zmianą się nie zgadza, a jednocześnie w sondażach PiS zapier*ala w górę wprost proporcjonalnie do długu publicznego.

No i tu czegoś nie rozumiem, skoro zdecydowana większość stoi po stronie Trybunału Konstytucyjnego to dlaczego Kaczor ma takie poparcie? Skoro Duda raz po raz z czymś powala na kolana, od ułaskawienia Kamińskiego po nocne zaprzysiężenia to dlaczego ma takie zaufanie? Nie wspomnę o orle z MSZ... no i o klerykalizacji. Czemu mimo ciągłej krytyki rządu PiS zaraz będzie mógł rozpisać wybory i zwycięży bezapelacyjnie? Mam pewną teorię...

Dziś pierwszy raz na pchlaku we Włocławku słyszałem głos za, głos za dobrą zmianą... Baba do baby mówiła, że dobrze rządzą, bo 500+ dali. O czym to świadczy? Ano o tym, że naród w dupie ma rosnący dług publiczny, grożące nam sankcje, kompromintację na arenie międzynarodowej czy łamanie prawa poprzez olewanie TK, ważne, że pińcet plus jest. Póki Polak ma co w michę włożyć i do kielicha nalać to reszta nie ma znaczenia.

Ale drodzy rodacy, wbrew pozorom te spory dla Was tak obce odbiją się na Was. Jak dostaniemy po dupie od społeczności międzynarodowej skończą się tanie kredyty na fikuśne domy z łazienkami wykładanymi dekorami, skończą się dotacje na działalność zakładaną na rok, potem na babcię, ciocię i szwagra, skończą się byznesmenom stażyści za frajer, skończą się dotacje do dróg pod bramę, do oczyszczalni ścieków itp. I wtedy dopiero może coś dotrze do zakutych łbów moich szanownych rodaków, bo póki co zajęci są robieniem wielich zakupów przed każdym wolnym dniem, jakby zamknięta Biedronka koniec świata oznaczała...

Dobrze, że nie piszę bo i tak bym nie nadążył

Dobrze, że nie piszę bo i tak bym nie nadążył

Wiecie, dobrze, że brakuje mi czasu na zajmowanie się polityką, bo gdybym tylko chciał coś skomentować z bieżących wydarzeń komentarz stawałby się z chwilą publikacji nieaktualny. Ten rząd napieprza gafy w takim tempie jak przybywa na długu publicznego.

Prezydent, trybunał, premier i prezes kraju dzień w dzień dostarczają nam rozrywki. Zhamienie i zezwierzęcenie polityki jest na takim poziomie, jak nie było nawet za PPPP… Nie da się słuchać audycji radiowej, gdzie zaproszony jest więcej niż jeden gość. Przekrzykują się, dopierdzielają sobie nawzajem i jak dzieci w przedszkolu proszą panią redaktor o interwencję. A żeby któryś wypowiedział się na zadany temat lub odpowiedział na pytanie… Bydło totalne.

A lud i tak kocha PiS, w sondażach górują, choć nikt się nie przyznaje otwarcie, że na nich chciałby głosować. Ludzie robią z tego jakąś konspirację chyba. A będzie tylko lepiej. Inwestycje leżą, dług rośnie, chcą nam do łóżek włazić i wszystkiego zakazać. Do tego jeszcze gloryfikują morderców, takich jak Łupaszka, który został 18 razy skazany na śmierć za zbrodnie na ludności cywilnej, kolaborował z Niemcami (gdy Litwini wydali go Gestapo, to ci go wypuścili na wolność), zdradził swoich kolegów z AK i wypowiedział posłuszeństwo jej dowództwu i wcale nie został zamordowany a wykonano na nim słuszny wyrok. Jak takiego skurwy*yna nazywać bohaterem? Jak równać go z Pileckim?

Ludzie nie ma takiej opcji, to wszystko pierdo*nie, a wtedy skończą się 500+, kredyty na mieszkania i tanie raty na każde gówno. Zapomnieliście jak było w latach 90-tych, to wam to PiS przypomni, przypomni sukcesy i reformy rodem z UW i AWS, a teraz na horyzoncie nie ma Kwacha i Cimoszewicza, który was wybawi, o nie…

I żeby było śmieszniej, chichot historii największy miał miejsce 3 maja… Przeżywają wielkość tamtej konstytucji przyjętej podczas swoistego zamachu stanu, która doprowadziła kraj do rozbiorów, a obecną, przyjętą przez naród w demokratycznym referendum podcierają sobie dupę.

 

Zaczynam popadać w paranoję

Zaczynam popadać w paranojęZowu uderzyli, tym razem jeszcze bliżej nas. Znów zaczęła się dyskusja o imigrantach i przy okazji o zwiększeniu kontroli państwa nad obywatelem w imię bezpieczeństwa publicznego. To co teraz obserwujemy budzi we mnie niestety paranoika, bo zaczynam widzieć jakieś spiski.

Tym razem piszę w poważnym tonie, nie będę się nabijał i żartował bo i nie ma z czego. Umierają ludzie, jedni przez przypadek a inni w imię ich boga nieistniejącego. Na tych trupach ktoś jednak zbija interesy. Zastanawialiście się może jaki cel mają takie zamachy? Militarnie nie mają żadnego znaczenia, organizatorzy zamachów zdają się nimi szkodzić własnym interesom, bo potęgują nienawiść w krajach zaatakowanych. Więc po co je organizują?

Oficjalnie w mediach słyszymy, że chcą nas zastraszyć, że potrzebują sukcesów i męczenników, że ma to być szantaż. Czy naprawdę w to wierzycie? Ilu jest bojowników ISIS? Nie dadzą nam, Europejczykom, rady nawet gdyby nam dali kije a oni przyszli z kałachami – przy zmianie magazynków byśmy ich zatłukli. Wiem, że nasze społeczeństwo jest coraz bardziej ciapowate i nieporadne, ale wyłączcie facebooka a zobaczycie z jakim wkoorwem ruszą w bój.

Przeanalizujmy kto korzysta na tych zamachach? Nie widzicie tego? Przede wszystkim przemysł zbrojeniowy, któremu zależy na wywołaniu otwartego konfliktu, który zwiększy popyt na broń. Nawet jeśli takiego nie będzie to nawet atmosfera strachu sprzyja zbrojeniom. Oglądaliście „Pana życia i śmierci”? Nie ważne kto z kim się bije, najważniejsze by obu stronom sprzedawać broń.

Po drugie korzystają rządy coraz bardziej łase na naszą prywatność. W imię bezpieczeństwa zgodzimy się na inwigilację, kontrolę internetu i telefonów, monitoringi, cenzurę a w przyszłości nawet na wszczepianie czipów z GPS. Zobaczcie jak już jesteśmy kontrolowani. Po zamachach służby odtworzyły na podstawie monitoringów i zapisów sygnałów telefonów krok po kroku co robili zamachowcy kilka dni wstecz. Kamery monitoringu publicznego i prywatnego, kamery autostradowe, kamery w bankomatach a nawet zdjęcia opublikowane w internecie przez przypadkowe osoby! Ludzie! Permanentna inwigilacja i to za naszym przyzwoleniem.

Czy nie wydaje Wam się więc prawdopodobny taki scenariusz. Przemysł zbrojeniowy namierza narwanych fanatyków, których zbroi i finansuje, służby niektórych państw w imię własnego interesu przymykają na to oko – fanatycy gdzieś zrobią boom, zginie trochę nic nieznaczącej tłuszczy a zainteresowani na tym zyskają. Niestety nic nie jest czarno – białe. Przykład?

Żołnierze wyklęci – zdrajcy, którzy powinni stanąć przed sądem

Żołnierze wyklęci – zdrajcy, którzy powinni stanąć przed sądem

Wiecie, mam jeden wielki problem z tymi całymi żołnierzami wyklętymi, ale nie ze wszystkimi. Wiadomo, wojna różne ma oblicza i wielu z całego serca chciało walczyć o ojczyznę i jej wolność. Oddawali życie walcząc z okupantem i za to należy im się cześć i chwała.

Ale pod to miano wraz z bohaterami podciągani są zwykli bandyci i zdrajcy. Ci, którzy palili ukraińskie wsie, żydowskie domy i słowackie chaty wraz z dziećmi, kobietami i starcami. Bandziory, którzy siedzieli w lasach i bali się „normalnego” życia, wychowani z karabinem w łapie bez zawodu, a nawet nieumiejący czytać i pisać , okradający banki, poczty, sklepy i spółdzielnie. Polujący na milicjantów i żołnierzy po służbie wraz z ich rodzinami. To nie bohaterowie, to nie żołnierze! To bandyci i zdrajcy.

Zdrajcami nie nazwę niektórych band, bo one od początku działały samodzielnie, ale oddziały AK, które nie posłuchały rozkazu rozwiązania i rozbrojenia to zwykli dezerterzy. Tak, zdrajcy i dezerterzy bez względu na to, jakie mieli intencje. Jeżeli żołnierz nie wykonuje rozkazu powinien stanąć przed sądem. Dowództwo AK nakazało rozwiązanie, posłuszny żołnierz powinien oddać broń i zaprzestać walki. W wojsku nie może być samowolki, rozkaz jest rozkazem i koniec, nikt mnie nie przekona, że w imię urojonej wizji Polski, która nie miała żadnych szans na ziszczenie można olewać rozkazy.

Tyle w kwestii żołnierzy wyklętych, nazwa jest właściwa, ale ci żołnierze powinni być wyklęci przez historię. Nie dotyczy to band niezależnych od AK, te były zwykłymi organizacjami zbrojnymi, działającymi w imię swoich własnych interesów. Żołnierz działający wbrew władzy lub bez jej zwierzchnictwa jest uzbrojonym bandytą.

Póki ci żołnierze walczyli przeciw hitlerowcom czy sowietom, póki ci nie stali się naszymi sojusznikami walczyli słusznie. Za to im cześć i chwała. Wielu z nich dało się zwieść swoim dowódcom, którzy przerażeni wizją przejścia do cywlia sami sobie stali się żaglem, sterem i okrętem. Wiedzieli, że po legitymizacji komunistycznej władzy będą nikim, woleli narażać siebie i swoich podwładnych by przedłużyć swoje dowództwo. Dla swoich żołnierzy byli wyroczniami i jedynym źródłem wiedzy o świecie, wykorzystywali to bezwzględnie. Gdy jakiś żołnierz chciał zakończyć swoją tułaczkę i zacząć żyć normalnie ujawniając się, ci bezwzględnie i krwawo mścili się. Często zdarzało się, że na swoich byłych kolegów z oddziałów donosili do UB lub SB.

 

Donosił, nie donosił, a ch*j komu do tego

Donosił, nie donosił, a ch*j komu do tego

Wiecie co, wnerwia mnie ta cała afera z Wałęsą, choć lustracja wnerwiała mnie od zawsze. Wiecie, nikt nigdy nie powiedział, że ta cała lustracja to tylko polowanie na czarownice i to jeszcze na ludzi, którzy w swoim czasie zwyczajnie przestrzegali prawa.

Współpraca z organami ścigania jest, jakby na to nie patrzeć, obowiązkiem każdego obywatela. W PRL SB było przedstawicielem władzy, więc współpraca ze służbą była obowiązkiem każdego obywatela. Fakt, że były ku*wy, które donosiły o tym, kto z kim śpi i kogo maca, dzięki czemu aparat miał haki, z których chętnie korzystał, ale wrzucanie w jeden wór wszystkich współpracujących jest moim zdaniem totalnym skurwy*syństwem.

Wałęsa pewnie miał epizod ze służbami, lojalkę podpisywało się czasem by skórę ocalić, gdy w pracy złapano na pijaństwie albo drobnej kradzieży. Z tego co słyszałem, to Wałęsa w owym czasie miał krótką odsiadkę za lewizny w pracy, ale nie udało mi się tego potwierdzić w żadnym źródle. Ot znajomy znajomego co pracował w pewnym areszcie pamięta jak na początku lat 90-tych pojawiło się paru smutnych panów i czyściło kartoteki… Być może w zamian za darowanie winy podpisał lojalkę, a gdy sprawa się przedawniła pogonił sb-ków?

Każdy przypadek „donosicielstwa” trzeba traktować indywidualnie. Byli ludzie, którzy współpracowali by wytępić np. złodziei z zakładu pracy, albo usadzić dyrektora, co kręcił lody na lewo. Nie może być traktowany tak samo, jak koleś, który złośliwie powiedział funkcjonariuszowi, że jego konkurent do awansu spił się na imprezie zakładowej i przeleciał kadrową. Dlatego jestem za tym, by te całe archiwa służb trafiły do archiwum państwowego z wolnym dostępem, albo do pieca i niech wreszcie naszą rzeczywistością przestaną rządzić dawne służby.