Jak boga kocham, Palikot przegina

Przeczytałem ciekawy artykuł w ostatnim NIE o podobieństwach losów partii Leppera i Palikota, niestety znów się muszę z Agnieszką Wołk-Łaniewską zgodzić w jej diagnozach… Przyznaję ze smutkiem, że sam należałem do grupy, którą Palikot uwiódł swoją świeżością.

Partia Palikota zrobiła sporo dobrego, choć może nie konkretnego, ale zawsze. Jak już pisałem, takie „kwiatki” jak działacz gejowski czy „posłanek Grodzki” odcisną swoje piętno na zawsze na polityce i dyskursie publicznym, przestały to być tematy tabu, nikogo już podobne persony na listach wyborczych szokować nie będą. Ale Palikot przegrał swoją szansę, zrobił z partii kolejny biznes (co swoją drogą przeczuwałem), ale zamiast towaru dobrej jakości zaoferował bubel w ładnym opakowaniu. To nie może być skuteczne dłużej niż trzy serie – pierwsza – z ciekawości damy szansę, druga – może się czegoś nauczyli i coś poprawili, trzecia – ostatnia szansa. Palikot ostatnią szansę miał w wyborach do europarlamentu i ją koncertowo spierdzielił… Wlazł na głowy ludziom, na plecach których wjechał do sejmu, a teraz na dodatek jednemu za drugim daje kopa.

Ale zawiedzione nadzieje wyborców to nie najgorsza rzecz, jaką zrobił Palikot, bo zawodzili wszyscy od lewa do prawa. Miał on szansę zbudować realną alternatywę dla SLD – prawdziwie lewicową i rewolucyjną światopoglądowo. Niestety wielu, w tym ja, nie może patrzeć na Millera. I nie chodzi tylko o to, że będąc u władzy nie zrealizował programu, z jakim wygrał wybory. Chodzi o to, że robił wszystko to, czemu jego elektorat był przeciwny – właził w dupę biznesowi i kościołowi, umizgiwał się do USA i blokował wszelkie inicjatywy zmian „w lewo”.  Nadzieje umierają wraz z partią Palikota, nic na jej gruzach nie powstanie, bo to on trzyma kasę – nie ma struktur, nie ma pieniędzy, nie ma niczego… Tylko na kogo mam głosować? W wyborach samorządowych pewnie skreślę ludzi, których znam, niezależnie w jakiej opcji siedzą, ale już niedługo wybory do parlamentu…

Dość o polityce, zmiana tematu na nieco smutniejszy. Chyba nie ma osoby, która nie słyszała o śmierci Przybylskiej, przykra sprawa. Ładna, uzdolniona, mądra – dzięki temu udało się jej zrobić karierę i pieniądze. Nie była jedną z wielu głupich gąsek z telenowel, co to pojawiają się i znikają, wybitną artystką może nie była, ale potrafiła więcej niż 90% obecnych „gwiazdek”. Nie ganiała ślepo za sławą, a jak o czymś mówiła, to można było z przyjemnością posłuchać. Do czego zmierzam? Otóż katoliku, buddysto, wyznawco islamu, popatrz mi prosto w oczy i powiedz, że bóg istnieje – zrobisz to na pewno. A teraz popatrz w oczy jej dzieciom i powiedz, że to bóg w swej miłości im to zrobił.