Węglowy taśmociąg

Afera taśmowa ciągnie się i rozwija, robi się co raz ciekawiej. Oczywiście służby niespecjalne nadal się kompromitują, tak jak prokuratura, która filmami udowadniała, że jej wysłannicy to niewinne baranki i ogólnie są cacy bo grzecznie prosili i błagali... No jak my takie mamy charty sprawiedliwości to ja się zastanawiam, czy nie kupić sobie kota - żaden mnie nie ruszy bo się wystraszy... 

Podobno za całą tą aferą stoją zamieszani w przekręty związane z węglem. Afera węglowa, która jest bardzo pomału ujawniana, to pryszcz w porównaniu z wcześniejszymi. Poczytajcie sobie artykuł z pierwszej strony ostatniego numeru "NIE" - w skrócie: sieć układów między dyrektorami kopalń a handlarzami węglem doprowadziła do tego, że kopalnie sprzedają węgiel najwyższej jakości po 600-700 zł za tonę, handlarze sprzedają ten węgiel zmieszany z tanim importowanym dziadostwem za nawet 1000 zł. W efekcie ludzie kupują rzekomo "polski" węgiel za grube pieniądze, który okazuje się być gówniany... Co więcej, przez takie upłynnianie węgla importowanego polskie kopalnie nie mają rynku zbytu i wydobywają węgiel "na plac", górnikom płacić muszą a węgla nie mają gdzie sprzedać. Jeszcze lepszy "myczek" to fakt, że węgiel jest towarem parującym, tzn. z tych hałd węgla ubywa w niewyjaśniony dotąd sposób - tu zginie węgiel za 10 mln zł, gdzie indziej zniknęło węgla za 100 mln zł... W jednej z kopalni po ujawnieniu takich niedoborów ukarano naganą jedną osobę za nieścisłości w rachunkach... Podobno o wszystkim dowiedział się Tusk, który zje*ał wraz z Sienkiewiczem parę osób i kazał służbom zrobić z tym porządek. 

Coś w tym może być, gdyż dziwnym trafem nie nagrano nikogo z PSL, który ma bardzo rączki węglem upaprane... A nawet jeśli nagrano, to nagrań nie ujawniono. Tak długi okres rządów tej samej ekipy ma wiele wad, ale w tym przypadku może wyjść nam na dobre. Układy i układziki trzymają się dobrze, bo zmiana władzy je zamazuje, jedne zastępują drugie tak szybko, że nie można ich zauważyć. Poza tym nowe ekipy skupiają się na tym jak zarobić, a nie tracą czasu na szukanie przekrętów poprzedników. Teraz układy są już zasiedziałe, przekręty tak wielkie, że nie idzie tego zatuszować. Tusk jeśli chce jeszcze istnieć w polityce musi zrobić z tym porządek. I proszę nie być naiwnymi, Tusk w tym palców nie maczał. Przekrętów już nie robi się na szczeblu ministrów, przekręty robi się niżej bez wiedzy góry. Góra jest ciągle obserwowana, dół robi co chce. Może coś z tego będzie pozytywnego?

A jak już jesteśmy przy pozytywach. Nigdy nie lubiłem Sikorskiego, wkurzał mnie tą swoją minką lalusia i amerykańskim włazidupstwem. Okazuje się jednak, że ma charakter. Sądzili wszyscy, że jest on do szpiku proamerykański, a tymczasem bardzo trafnie ocenił nasze wzajemne relacje z USA. Złapał plusa. Jednak martwi mnie jedna rzecz, czemu wbrew sobie oficjalnie tak właził Ameryce po samo jelito cienkie? Żeby była jasność nie tylko on. Skąd ta hipokryzja? 

Taśmy ujawniły raczej więcej dobrego niż złego. To, że sobie ministrowie "poku*wią" przy piwie mam gdzieś, ale poza Nowakiem, wszyscy nagrani urzędnicy nie łatwili swoich prywatnych spraw, w sposób mało popularny ale i szczery wyrażali swoje poglądy na temat stanu Rzeczpospolitej. Sienkiewicza wkurza uzurpatorstwo wielkiego biznesu, Belka boi się o przyszłość Polski pod rządami PiS, Sikorski krytykuje naszą uległość wobec USA. Gdyby ci ludzie PO zaczęli na prawdę mówić to co myślą i robić wszystko tak, jak im sumienie podpowiada to sam bym ze sztandarem PO nakłaniał do głosowania na nich! Okazuje się jednak, że politycy nie są aż tak od rzeczywistości oderwani, ale z niewiadomych przyczyn robią wszystko tak, jakby byli ślepcami. O co w tym wszystkim chodzi?