Ech ta nasza lewica...
Sierakowski chce uchodzić za ideologa lewicy, za jej "Wodza" intelektualnego, chce nadawać jej kierunek rozwoju. Nigdy za gościem nie przepadałem, ale teraz pokazał prawdziwe swoje oblicze robiąc z siebie bohatera gdy tymczasem pokazał to, że jest zwykłym skurwy*ynem.
Otóż ten lew lewicy wyznaje, że przez wiele lat ze swojej partnerki robił "murzyna"! Wyznaje, że jego partnerka współtworzyła niemal wszystko co wydał przez ostatnie lata, była współautorką felietonów, tekstów politycznych, wypowiedzi itp. itd. Miała swój wkład w "ideologię" Sierakowskiego i Krytyki Politycznej. I robiła to wszystko nie dość, że za darmo, to jeszcze anonimowo... Teraz Sierakowski wpisem na blogu chce jej podziękować za to wszystko, myśli, że jest to z jego strony poprawne zachowanie. Otóż panie Sierakowski, nawet gdybyś był pan prawicowym oszołomem, to poprawnym zachowaniem byłoby zatrudnienie swojej partnerki na etacie i wypłacanie jej wierszówki. Wyrazem przyzwoitości byłoby choćby podawanie jej jako współautorki swoich tekstów! Człowiekowi lewicy nie wypada wykorzystywać w ten sposób ludzi obcych, a co dopiero bliskich! Tyle pana środowisko prawi o prawach kobiet, a sam pan ze swojej partnerki zrobił niewolnicę. Oj bardzo chu*owo to wygląda...
Ale nie Pani Cveta Dimitrowa też po części sama sobie winna. Inteligentna kobieta o lewicowych poglądach dała z siebie zrobić "murzyna"! W imię czego? Miłości? Idei? To brak elementarnej godności! Choć z drugiej strony nie ma co się dziwić, przecież nie wypada kobiecie pchać się na afisz, ma wspierać swojego "menszczyzne" a nie dbać o swoją sławę. No ale żeby takie myślenie było na polskiej lewicy?
Jeśli chcecie sami przeczytać, jak Sierakowski strzela sobie w stopę to zapraszam - http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20140622/cveta-dimitrova