Matki na pełen etat...

Wyobraźcie sobie, że jakaś dziewczyna przekuła sobie pępek. Ot po pijaku się zdarzyło, ale skoro już jest postanowiła go zostawić. Co prawda na początku się paprało, nie dawało jej spać, brzuch był spuchnięty i obolały, ruch sprawiał ból, apetyt zniknął. Cóż boli, ale jak już tyle wytrzymała, to wytrzyma dalej, żeby nikt się nie śmiał.
Kolczyk wadził się o ubrania, potrafił zaplamić krwią nową bluzkę, pieniądze szły w błoto. Żeby było weselej postanowiła swoimi wrażeniami podzielić się ze światem na facebooku. Żaliła się na wszytko, że rodzice jej nie rozumieją, że przez ten ból z facetem się trochę oddalili od siebie... Raz po raz wrzucała fotkę, a to że się zabliźniło, a to że znów krew itp. Inne dziewczyny z kolczykami pocieszały ją i podziwiały. Wrzucały sobie na profile na przemian memy i fotki z "filozoficznymi" sentencjami o uszlachetniającym cierpieniu i poświęceniu...
Stwierdzicie ... idiotki. Spytacie je: Kto wam kazał robić sobie ten kolczyk w pępku?
A teraz wszystkie młode mamy proszę o zamianę kolczyka na dziecko... Tak właśnie zachowujecie się na facebooku. Ja rozumiem, że macierzyństwo to wyzwanie i trudna sprawa, że to zobowiązanie i wysiłek, ból, strach, poświęcenie, ale też radość i satysfakcja. Więc na boga nieistniejącego, skoro chciałyście mieć dzieci to nie róbcie z siebie teraz chrystusów ukrzyżowanych i dzielnie znoście to, co wzięłyście na swoje barki. Bo moja i Wasze matki nie żaliły się na facebooku na rozstępy i zgagę, ale z Wami na ręce prały w pralkach franiach, myły podłogi szmatami, prasowały zwykłymi żelazkami i myły w miskach a nie zmywarkach. Musiały też gotować, nie odgrzewać w mikrofalówkach, a pieluchy trzeba było zmieniać często i prać, a nie wysyłać chłopa po nową paczkę do Biedronki.
Nie musicie nikogo przekonywać jak trudno być matką, trudno też być ojcem. Ale skoro chciałyście mieć dzieci to bądźcie dumnymi matkami a nie marudami użalającymi się publicznie nad rzeczami, o których Wasze matki mogły marzyć. One miały trudno, ich matki miały jeszcze trudniej. Wy macie sprzęt AGD, macie antybiotyki, danie gotowe, pieluszki jednorazowe, internet, w którym możecie poszukać informacji, wiele ma 500+. 50-70 lat temu matki miały stosy zasranych pieluch (o ile je miały), załatwiać chodziły się do sławojki, myły w miednicach, nie miały oliwek, kremów a nawet podpasek a do tego musiały pracować, żadna nie była "mamą na pełen etat".
Szanuję ludzi wychowujących dzieci, ale danie gówniarzowi tabletu i siedzenie na facebooku to nie wychowywanie. Znoście godnie swoje macierzyństwo, za to będziecie miały szacunek.