Zaczynam popadać w paranoję

Zaczynam popadać w paranojęZowu uderzyli, tym razem jeszcze bliżej nas. Znów zaczęła się dyskusja o imigrantach i przy okazji o zwiększeniu kontroli państwa nad obywatelem w imię bezpieczeństwa publicznego. To co teraz obserwujemy budzi we mnie niestety paranoika, bo zaczynam widzieć jakieś spiski.

Tym razem piszę w poważnym tonie, nie będę się nabijał i żartował bo i nie ma z czego. Umierają ludzie, jedni przez przypadek a inni w imię ich boga nieistniejącego. Na tych trupach ktoś jednak zbija interesy. Zastanawialiście się może jaki cel mają takie zamachy? Militarnie nie mają żadnego znaczenia, organizatorzy zamachów zdają się nimi szkodzić własnym interesom, bo potęgują nienawiść w krajach zaatakowanych. Więc po co je organizują?

Oficjalnie w mediach słyszymy, że chcą nas zastraszyć, że potrzebują sukcesów i męczenników, że ma to być szantaż. Czy naprawdę w to wierzycie? Ilu jest bojowników ISIS? Nie dadzą nam, Europejczykom, rady nawet gdyby nam dali kije a oni przyszli z kałachami – przy zmianie magazynków byśmy ich zatłukli. Wiem, że nasze społeczeństwo jest coraz bardziej ciapowate i nieporadne, ale wyłączcie facebooka a zobaczycie z jakim wkoorwem ruszą w bój.

Przeanalizujmy kto korzysta na tych zamachach? Nie widzicie tego? Przede wszystkim przemysł zbrojeniowy, któremu zależy na wywołaniu otwartego konfliktu, który zwiększy popyt na broń. Nawet jeśli takiego nie będzie to nawet atmosfera strachu sprzyja zbrojeniom. Oglądaliście „Pana życia i śmierci”? Nie ważne kto z kim się bije, najważniejsze by obu stronom sprzedawać broń.

Po drugie korzystają rządy coraz bardziej łase na naszą prywatność. W imię bezpieczeństwa zgodzimy się na inwigilację, kontrolę internetu i telefonów, monitoringi, cenzurę a w przyszłości nawet na wszczepianie czipów z GPS. Zobaczcie jak już jesteśmy kontrolowani. Po zamachach służby odtworzyły na podstawie monitoringów i zapisów sygnałów telefonów krok po kroku co robili zamachowcy kilka dni wstecz. Kamery monitoringu publicznego i prywatnego, kamery autostradowe, kamery w bankomatach a nawet zdjęcia opublikowane w internecie przez przypadkowe osoby! Ludzie! Permanentna inwigilacja i to za naszym przyzwoleniem.

Czy nie wydaje Wam się więc prawdopodobny taki scenariusz. Przemysł zbrojeniowy namierza narwanych fanatyków, których zbroi i finansuje, służby niektórych państw w imię własnego interesu przymykają na to oko – fanatycy gdzieś zrobią boom, zginie trochę nic nieznaczącej tłuszczy a zainteresowani na tym zyskają. Niestety nic nie jest czarno – białe. Przykład?

Interwencja w Syrii. Gracze: USA, Rosja, Turcja, rząd Syrii, syryjska opozycja, ISIS, Iran, Kurdowie, UE, Arabia Saudyjska. USA wspierają kasą syryjską opozycję, która obiecuje wpływy po obaleniu legalnych władz (legalnych, nie demokratycznych). Rosji to trochę nie pasuje, bo rząd Syrii był przyjaźnie do niej nastawiony, rozpoczyna się konflikt. Na tym wszystkim zyskuje ISIS, Turcja zaczyna dostrzegać swoją szansę na załatwienie paru spraw. Iran zaczyna robić po gaciach, bo przy jego granicy robi się niebezpiecznie, też widzi swoją szansę ale przede wszystkim boi się destabilizacji, więc otwiera się na współpracę z Zachodem. Rosja broni władz Syrii, które tłuką się jednocześnie z opozycją i z ISIS. Amerykanie zaczynają wspierać coraz wyraźniej swoich popleczników, którym zdarza się współpracować z państwem islamskim przeciwko legalnym władzom Syrii. Na to wszystko Kurdowie dostrzegają szansę na wolność, powstaje nieuznawane państwo kurdyjskie, które nie niepokojone przez ISIS ma jednego wroga – Turcję. Turcy od dziesięcioleci gniotą i zwalczają mniejszość kurdyjską, tam naprawdę dzieje się źle (i my Turcję uważamy za cywilizowany kraj…). Rosjanie oficjalnie interweniują militarnie, rozpoczynają naloty na cele ISIS i opozycji syryjskiej. Amerykanie tylko protestują, ale Turcy postanawiają walczyć o swoje – osłabienie ISIS to wzmacnianie Kurdów. Dodatkowo okazuje się, że Turcja zarabiała miliardy na sprzedaży ropy dostarczanej przez państwo islamskie! A Rosjanie im bombardują rafinerie i konwoje z ropą, spada więc rosyjski myśliwiec ustrzelony przez Turków. Kocioł trwa, rozpoczęły się rozmowy. Ostatnio Rosja się wycofuje, Turcy robią rozpieprz z Kurdami, Iranowi znoszą sankcje.  

A gdzie w tym UE i Arabia Saudyjska. Arabowie zaczęli od początku tego konfliktu kupować broń, dużo broni – stali się trzecim po USA i Chinach rynkiem zbytu na broń. Spytacie po co? Co oni z nią robią? Gdy do tego zauważymy, że podobno rekordową sprzedaż ma tam Toyota, to A + B daje bojownika ISIS uzbrojonego w najnowocześniejszy sprzęt jadącego nowiutką Toyotą Hilux… Coś Wam świta?

A UE? Cóż, my mamy uchodźców, wśród których część uciekła przed wojną ale znaczny odsetek po prostu szuka lepszego życia. Uchodźca to ktoś, kto tymczasowo opuścił swój dom w obawie o własne życie, ale gdy tylko sytuacja się ustabilizuje wróci do swojego życia. Imigrant to ktoś, kto szuka nowego miejsca do życia i to właśnie ci do nas trafiają. Są jeszcze przestępcy wykorzystujący okazję do ucieczki i kolejnego interesu oraz terroryści, ale to margines. Dlaczego pomocy tym ludziom nie udzielają bratnie państwa islamskie? Dlaczego importujemy uchodźców w głąb Europy i chcemy ich asymilować? To oni powinni dostosować się do nas, a nie my do nich. Jestem za poszanowaniem ich odrębności kulturowej, ale zawsze uważać będę, że jak idę do kogoś w gości to muszę dostosować się do jego zasad. U mnie w domu krzyży nikomu wieszać nie pozwolę, ale w czyimś domu ściągać ich nie będę. Tym bardziej powinni przyzwyczajać się do europejskich zasad jeśli mają zamiar tu zostać na stałe, czemu nie jestem przeciwny pod warunkiem, że będą szanować europejskie prawo i kulturę.

Tyle w temacie. Sprawa nie jest prosta – nie ma tamtych złych i naszych dobrych. Okazuje się, że nasza dobra Turcja staje się głównym mieszającym, a zła Rosja tak naprawdę ostatnią naszą nadzieją...