Grecja – ostatnia nadzieja czerwonych?

Dużo się mówi ostatnio o Grecji i ich problemach, mało natomiast o przyczynie tego bałaganu. Praprzyczyną jest faktycznie kreatywna księgowość poprzednich rządów Grecji, ale obecnej sytuacji sami Grecy niewiele są winni.

Zaciśnięcie pasa jakie Grecji zafundowała UE po pierwszej wpadce stało się dobiciem dogorywającego trupa. Kryzys jaki nam kilka lat temu sektor bankowy zafundował odbił się na państwach żyjących na kredyt. Z państwami jest jak z ludźmi. Sami powiedzcie ilu znacie takich co kredyt kredytem spłacają nie myśląc o konsekwencjach? Pięć kart kredytowych z debetami, dziesięć chwilówek, telewizor, laptop, tablet, samochód i wczasy na raty, na święta szybki kredyt na 50 rat – standard w wielu polskich domach. Żyją tacy z pełna i nie myślą o tym, że ta bańka kiedyś pęknie. Tak też jest z niektórymi państwami, w tym z Grecją. Sektor bankowy chętnie pożycza uzależniając od siebie kolejne rządy. Myślicie, że czemu nikt w Polsce nie podskoczy bankom, czemu finansujemy frankowiczów? Wcale nie z powodu ich protestów, po prostu gdyby tacy zbankrutowali straciłyby banki, a tak rząd pomoże i bank zarobi. Gdyby nasze władze chciały się zbuntować banki zafundują tąpnięcie na giełdzie albo mały zator finansowy… Międzynarodowa instytucja może zażądać spłaty jakiegoś kredytu…

Wracając do Grecji – Grecy zmienili rząd, bo poprzedni pas zacisnął zamiast na tłustych brzuchach finansjery to na szyjach i jajach robotników i emerytów. Cięcia dotknęły najbiedniejszych, bogaci stali się jeszcze bogatsi. Lewicowy rząd próbował postawić się UE i międzynarodowej finansjerze, ci próbowali obalić rząd. Jak? Bardzo prosto – liczyli, że gdy zablokują dopływ Euro do Grecji ciemny lud rzuci się z widłami na swój rząd. Lud jednak pokazał UE wała. Program naprawczy, jaki w Grecji wprowadzono spowodował jeszcze większą zapaść – wzrost bezrobocia, spadek popytu i komfortu życia. Międzynarodowi eksperci na tamtych rozwiązaniach nie zostawiają suchej nitki, oczywiście nad Wisłą o tym cicho-sza, bo przecież Balcerowicz nie może się mylić. Prawdziwa lewica w Europie podziwiała grecki rząd za determinację i niezależność, była nadzieja, że da nam Grecja przykład jak zwyciężać mamy. I… dupa.

Grecki rząd skapitulował, wbrew społeczeństwu przystał na większość idiotycznych rozwiązań, których jedynym celem jest zabezpieczenie wierzycieli Grecji oraz sektora finansowego. Co się stało? Tego jeszcze nie wiadomo, albo znaleźli sposób na greckich czerwonych, albo to wszystko przykrywka i faktycznie to UE ustąpiła, ale oficjalnie boi się do tego przyznać, żeby się grube ryby nie wkur*iły.

Strefa euro to świetna sprawa, ale pod warunkiem, że łączy państwa na podobnym poziomie rozwoju. Gdy Niemiec dostaje 2500 euro Polak nie dostaje 2000 złotych – gdy przyjmiemy euro, Niemiec nadal dostanie 2500 euro, Polak 500 – jak mamy z nimi konkurować? Grecy mieli podobnie i wyszli na tym jak wyszli.