Strach w oczach

Wiecie co, przeraża mnie nasza rzeczywistość co raz bardziej. I wcale nie boję się tych łysych kiboli, idiotów w maskach maszerujących po Warszawie ze znakami drogowymi, nawet nie boję się psychopatów wypuszczanych po 25 latach z więzienia. Strach mnie ogarnia, gdy widzę pomalowane banery wyborcze…

W tej chwili się Wam lampka zapala, „no poje*ało bo już kompletnie, nie boi się kiboli a drży jak widzi zamalowane gęby tych złodziei?” Dokładnie tak. Psychola, bandytę czy kibola łatwiej zauważyć, fanatyka ze sprejem trudniej. Wyobraźcie sobie jaki rodzaj rzadkiego gooowna trzeba mieć w głowie, żeby czas i pieniądze poświęcić na to, aby objechać pół powiatu ze sprejem i zamalowywać twarze kandydatów z przeciwnej opcji politycznej. I wcale nie są to jacyś wandale z gimnazjum, ten sam kolor farby wraz z podobnym czasem akcji sugeruje, że to zorganizowana akcja… Przecież to trzeba mieć ciężką paranoję, krańcowy idiotyzm i nie wiem co jeszcze. A wiecie co jest najgorsze, że w przeciwieństwie do jednostek wspomnianych na wstępie taki „przypadek” jest trudny do wyłapania. To może być każdy, z kim macie kontakt, kolega z pracy, ekspedientka podająca Wam chleb w sklepie albo miły starszy Pan mijany co rano w drodze do pracy… Taki człowiek może wyglądać zupełnie normalnie, nie ma na obłędu w oczach, nie ma noża w ręce ani bomby pod ubraniem, ale ma za to idee, w które bezwzględnie wierzy. Wierzy też w to, że ten, kto nie podziela jego poglądów to podczłowiek, zwierzę do odstrzału, które nie ma prawa żyć.

Taki „przyczajony wojownik” będzie się maskował i ukrywał, ale walkę będzie prowadził, w partyzantce bo przecież wrogowie są wszędzie. Jego mały móżdżek ma tylko dwa tryby pracy – słuchanie wodza i sabotaż. Wódz się może zmieniać, metody i motywy sabotażu też ale wróg jest zawsze ten sam – wróg jest wrogiem!!!

Dziś taki sabotażysta zamalowywuje banery, a jutro? Jutro może stwierdzić, że czas walczyć z bandytami używającymi prezerwatyw i sprzedając w kiosku podziurawi szpilką wszystkie, albo pójdzie do marketu i zrobi to samo… Albo stwierdzi, że trzeba ukarać tych, co w niedziele robią zakupy, bo przecież powinni być w kościele i zacznie szpilki pchać do chleba albo żyletki do jabłek w Biedronce czy Tesco… Albo rozwiesi stalową linkę na ścieżce w parku, bo stwierdzi, że trzeba zrobić porządek z rowerzystami…

Właśnie tego się boję, że tacy ukryci bojownicy działają, nie mają skrupułów ani nie mają wątpliwości w swoje idee i motywy, są przekonani o swojej wyższości nad innymi i nie podważają słuszności swoich motywów i metod… Nie wyłapiemy ich, bo się do tego nie przyznają. Sądzicie, że jest inaczej? Sprawdźcie sami. PiS ma w różnych sondażach między 20 a 30% poparcia, znacie kogoś, kto jawnie się do tego przyznaje? Nie w prywatnej rozmowie ale publicznie, w tłumie? Bywam na różnych masowych imprezach, często kabareciarze lecą po Kaczyńskim i PiS, ale gdy pytają się, czy jest ktoś, kto tą partię popiera nie ma nikogo. Kilkaset osób na sali i cisza… Ale w głowach tych „procentów” już trybik trąca o trybik – o kolejny wróg do unicestwienia…