Wakacyjne pitolenie

 „Waaaakaaaacje, znów będą waaaakaaaacje, na pewno mam raaaaaację, wakacje będą znów.” I znów jak zwykle będą nie dla mnie… Ale tym razem nie narzekam aż tak bardzo jak zwykle, bo chociaż ręce mi już odpadają a głowa pęka od zmęczenia, to zmęczony jestem fotografią, a to akurat jest zajebiste. Tak fotograficznego roku nie miałem do tej pory i mam nadzieję, że kolejne będą tylko lepsze.

No ale to blog o zabarwieniu politycznym i trzeba by coś o polityce powiedzieć, no ale o czym tu pisać jak w polityce wakacje na całego. Nic spektakularnego się nie dzieje w okolicach Wisły, bo jak ktoś nie na wakacjach to przeżywa orgazmy z okazji powstania warszawskiego i cudu nad Wisłą. Patriotyczno-narodowy miesiąc, ku*wa jego mać! A to wszystko przez to, że sierpień jest miesiącem abstynencji…

Na szczęście w Europie się dzieje, zwłaszcza na Ukrainie, która znów stygnie. Konwój, który śledziły media żądne krwi okazał się jednak pomocą humanitarną, przy której busy z pomocą wysyłane z Polski wyglądają, delikatnie rzecz ujmując, blado. Doniesienia o czołgach i wozach pancernych armii rosyjskiej na Ukrainie też okazują się bzdurą, nawet o zestrzelonym boeingu cisza jak serią, znaczy się makiem zasiał… Co się stało?

Ano Rosja pokazała Europie co znaczy jej gospodarka, zamknęli się na eksport z Polski i na europejskich salonach powiało grozą, że im też zamkną furtki. A do tego jeszcze mogą kurki przykręcić i wtedy będzie problem. Na zachód od Odry dobrze wiedzą, że Putin wschodniej Ukrainy nie zajmie, uzależni od siebie ale nie anektuje jak Krymu, bo tak naprawdę miejscowi tego nie chcą. Buntują się przeciwko Kijowowi, ale nie chcą do Moskwy, chcą się czuć bezpiecznie, a wizja ojczyzny rządzonej przez oligarchów przy pomocy faszystowskich bojówek nie za bardzo im się podoba. Tylko Polaczki rzucają się okropnie a Obama wykorzystuje biało-czerwonego ratlerka do kąsania po kostkach Putina w imię swoich interesów.

No dobra, dosyć o Ukrainie, trochę o sporcie. ME w lekkoatletyce okazały się bardzo owocne jak na nasze polskie możliwości. Gratulacje bez złośliwości dla wszystkich medalistów i całej masy tych, którzy dość dobrze wypadli mimo, że medalu nie zdobyli. Szczególnie jednak trzeba pogratulować naszemu maratończykowi, który wywalczył pierwsze w historii srebro w maratonie. A takie gratulacje należą się jemu szczególnie, bo od komentatorów TVP otrzymał „milczący aplauz” podczas ceremonii wręczania medali. Może i mieli oni problemy techniczne, ale póki jeszcze był dźwięk między wierszami szło usłyszeć coś, co można odczytać jako: „no i teraz medal dla czarnucha, no zdobył, wstyd jak ch*j, że czarny w naszych barwach, medal jest medal, ale bez niego by się obyło, ale skoro jest, to niech sobie będzie”. Ludzie, żadnej radości, żadnej dumy, nic. I my się nazywamy tolerancyjnym państwem XXI wieku…