Kara za więzienia, których nie było…

No i stało się, dostaliśmy wyrok za tajne więzienia CIA w Polsce. Obicach na całej linii… Kolejny dowód na naszą „murzyńskość” w relacjach z USA, dla których jesteśmy szmatą do wycierania podłogi z gówna, jak na podłogę naniesie ją swoimi kowbojkami wielki brat. Wbrew interesom własnym i europejskim wykazujemy niewiarygodną nadgorliwość w byciu sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. I co z tego mamy?

Mamy wku*wienie naszych europejskich partnerów.

Mamy udział w wojnach, które nas w żaden sposób nie dotyczą, a nawet jak w przypadku Iraku są sprzeczne z naszymi interesami gospodarczymi i politycznymi.

Mamy skansen przestarzałych „jaszczembi” i offset, którego nie było.

Mamy wizy.

Mamy zapłacić terrorystom nie małą kasę.

Mamy przejeb*ne…

To tylko najważniejsze korzyści z naszego sojuszu. Ale o tym wie każdy. Mnie natomiast jedna rzecz martwi, a druga bulwersuje. Martwi mnie fakt, że przywódca lewicowej partii zachowuje się jak podwórkowy gnojek. Skoro już wypiął się „hamerykańcom” i pozwolił im założyć katownię u nas to teraz powinien mieć trochę odwagi i honoru i się do tego przyznać, a nie iść w zaparte. Cały świat wie, że więzienia były, są na to ujawnione dokumenty w USA, a ten cały czas, że żadnych więzień nie było. To jak ze złodziejem, który złapany za rękę na kradzieży jabłek twierdzi, że to nie jego ręka jest, on nie wie czyja, no i czy to w ogóle jest ręka? Jakież świadectwo wiarygodności sobie wystawia nasz lew lewicy? Jeśli nie chce się z tego tłumaczyć to niech odejdzie z polityki, zniknie gdzieś w Bieszczadach i żyje z emerytury wypracowanej jako działacz polityczny. Wiek już ma słuszny, wstydu nie będzie, nikt też nie będzie się emeryta czepiał, bo i po co, jak już niegroźny?

Ale bulwersuje mnie coś innego. Pamiętacie lata temu, gdy jeszcze wojna z terroryzmem trwała w najlepsze był pewien polityk, który mówił o tajnych więzieniach CIA w Polsce. Pamiętacie co wtedy z tym politykiem zrobiono? Wyśmiano go, drwiono z niego, że może to nie CIA ale kosmici lądowali, że jest wariat i kretyn, że populista. Pamiętacie kto był tym sponiewieranym mężem stanu, który nie bał się lata temu mówić o tym, o czym teraz się boją nawet szeptać politycy? Nazywał się on Andrzej Lepper. Dziś to nazwisko powinno być na ustach wszystkich, powinien być wspominany, że ostrzegał lata temu, że miał odwagę, że miał informacje.

Fakt, nic mu z tego nie przyjdzie, zaszczuty popełnił samobójstwo. To był prosty chłop, może i wieśniak i cham, ale to był jedyny polityk, który miał wyje*ane na sondaże, który miał odwagę mówić to, co myśli, a nie to co mediom się podoba. Zrobiono z niego wariata, głupka i gwałciciela, jak pokazuje bieg wydarzeń, żadne z powyższych nie okazało się prawdą. Może by jednak ktoś go trochę docenił?

PS. Ciekawe czy kasy ze sławnych walizek z dolarami starczy na te odszkodowania dla terrorystów?