Wstrzymajcie wodze, schowajcie szampana – to nie ten czas

Wstrzymajcie wodze, schowajcie szampana – to nie ten czas

40 milionów złotych za przychylność dla banku to afera nie w kij dmuchał. Wielu już wróży, że będzie to gwóźdź do trumny PiS, jak afera Rywina dla SLD. Problem w tym, że ani PiS nad trumną nawet nie stoi, ani młotka nikt nie trzyma, żeby gwóźdź ten w cokolwiek wbić.

Zamieszanie z KNF doskonale pokazuje kilka rzeczy. Po pierwsze bezczelność osób na stanowiskach, które są w stanie grozić i szantażować biznes dla własnych korzyści – nie żeby mi było żal bankstera, ale fakt jest faktem. Po drugie na szczytach mamy zajebiście skuteczną i niebezpieczną organizację przestępczą i nie mam tu na myśli PiS. Chodzi o szare eminencje, które są na tyle pewne siebie, że są w stanie przycisnąć do muru najbogatszych w tym kraju. Prezes KNF żądając tak wielkiej łapówki potwierdził najbardziej paranoiczne wizje o mafijnych układach w elitach. Aby żądać takich pieniędzy od takiego człowieka trzeba być pewnym swojego zaplecza, trzeba mieć narzędzia do realizacji swoich gróźb i możliwości do realizacji obietnic. Prezes z tą łapówką zasiliłby cały układ – od kancelarii, która miała wziąć pieniądze, po urzędników Komisji (sam przecież wszystkich decyzji nie podejmuje) i ochronę służb (no nikt mi nie powie, że przychylność wobec jednego z banków nie zwróciłaby uwagi służb – nawet konkurencyjne banki by skarżyły).

Po trzecie afera ta pokazuje, że prawdziwe pieniądze nie są w polityce, poseł, minister czy senator to płotka, kasę trzepie się na zapleczu, a nie na świeczniku. Po czwarte wszystko to burzy trochę nasze dobre samopoczucie, skoro urzędas może szantażować jednego z najbogatszych ludzi, to co może zrobić ze zwykłym Kowalskim?

A wracając do sedna – czemu ta afera nie zaszkodzi PiS? A dlaczego by miała? „Niezależny” od władzy dyrektor „niezależnego” organu chciał wyciągnąć kasę od bogacza. Nie powoływał się przy tym na układy we władzy, bo jego „kompetencje” wystarczyły do realizacji gróźb. Przecież to wymarzona dla PiS sytuacja – patrz ciemny ludzie, bankierzy i finansjera to siedlisko zła, nawet organ powołany do ich nadzorowania jest nim przesiąknięte. Do tego wszystkiego te demony mają do pomocy skorumpowanych i chciwych prawników, którzy w swoich kancelariach piorą brudne pieniądze. Premier od razu zareagował, jak tylko się dowiedział – bohater ludu walczy z korupcją. Widowiska z tego nie będzie, bo komisje śledcze się skompromitowały i ludu już nie podniecają, elektorat PiS doskonale wie, że wszystkim rządzą układy bez żadnej komisji. Poza tym, nie żal im jakiegoś bogacza, a mógł zapłacić, najwyżej zeżarłby mniej ośmiorniczek…

Ta „afera” PiSu nie wykończy, jak Amber Gold nie wykończy Tuska – rozejdzie się to wszystko po kościach, a nawet może wzmocnić PiS, które do tej pory trzymane było za jaja przez swoje zaplecze finansowe (SKOKi i ludzie z nimi powiązani) – afera ta rozbija środowisko bankierów kręcących się przy PiS – teraz nie będzie tam jedności, więc będzie można coś ugrać.

Złudne Wasze nadzieje, PiS nie rdzewieje...