Spis powszechny zwierzyny łownej

Żeby było jasne – nie bronię pedofili, jestem za tym, by wszystkich wykorzystujących bezbronne dzieci ścigać bezwzględnie, tych, którzy rokują dobrze leczyć, pozostałych izolować. Ale na litość nieistniejącego, daleki jestem od linczowania i piętnowania ich po wsze czasy za jeden błąd.

Niestety media i władze sprawiły, że słowo pedofil zrównuje gnoja, który porwał i zgwałcił sześciolatkę czy księdza, który przez dziesięciolecia wykorzystywał dziesiątki dzieci z kolesiem, który nie do końca trzeźwy wyrwał na dyskotece laskę i bzyknął ją nie upewniając się, że skończyła 15 lat…

Nagonka medialna i pochwała piętnowania pedofili sprawiła, że lud zapragnął ich krwi. Nie ważne czy człowiek skazany za takie przestępstwo w przeszłości nadal ma problemy, czy wyszedł na prostą. Teraz ciemnogród ma go jak na widelcu – jest zdjęcie i miejsce zamieszkania, więcej nie potrzeba. Szwadrony „żołnierzy ortalionu” ruszą na polowania, takiego można przecież w ryj walić, bo to zbok jest!

Zwolennicy upublicznienia danych pedofilów mówią o tym, że czuć się będziemy bezpieczniej. No ja się nie będę czuł, bo jak się okaże, że jestem do któregoś podobny to może się okazać, że zaliczę wpierdol od jakiegoś narwańca. Nawet jeśli faktycznie będzie bezpieczniej, to czy iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa warte jest ryzyka?

A jakie mamy ryzyko? Wielkie! Czekam na pierwsze doniesienia o linczu na jakimś pedofilu, bo o pobiciach na tym tle media informować raczej nie będą, chyba, że ktoś za takie pobicie zostanie skazany, wtedy przekaziory bronić będą takiego „odważnego człowieka, który nie bał się interweniować” przed słuszną za pobicie karą…

Mnie martwi co innego. Wyobraźcie sobie takiego człowieka, który za seks z nastolatką, która mogła mu skłamać o swoim wieku, został skazany. W świetle prawa to pedofil. Jak lalunia jeszcze po wytrzeźwieniu stwierdziła, że to był gwałt, bo rodzicie szybciej zrozumieją, że ich córunię zgwałcono niż, że się puszcza z byle kim, to facet ma przejebane… Gość dostał wyrok, odsiedział lub miał w zawiasach – było, minęło. Założył rodzinę, ma dzieci, pracę itp. Teraz jego twarz znalazła się w rejestrze… Gość straci wszystko, jego żona będzie słyszeć, że sypia ze zboczeńcem, dzieci będą przez rówieśników a nawet dorosłych nazywane dziećmi pedofila i pytane, czy je już wyruchał… Gdziekolwiek by się wyprowadził nie uniknie piętna i prześladowania za jeden głupi błąd z przeszłości…

Jak dla mnie rozwiązanie jest proste – zrobić niejawny spis, do którego dostęp mieliby dyrektorzy szkół, świetlic czy organizatorzy wycieczek dla dzieci. Wpisywaliby tam nazwisko i PESEL osoby, którą chcą sprawdzić – wyskakuje, że brak w spisie – jest OK, ale jeśli taka osoba znajdowałaby się na liście, wtedy sprawdzający mógłby do lokalnej policji zwrócić się z prośbą o zweryfikowanie gościa. Proste, bezpieczne rozwiązanie. A tak teraz zaczyna się polowanie na czarownice, już trwa wzajemne sprawdzanie, która wioska czy miasteczko ma swojego pedofila, a która nie… Zaraz pojawią się na drzewach „listy gończe” a potem się zacznie…

Jest jeszcze jeden spory problem z tym spisem… Otóż z tego co udało się sprawdzić w udostępnionym spisie brakuje wielu duchownych skazanych prawomocnie za pedofilię… Tak moi mili, sukienkowych spis nie obejmuje, więc wysyłając dziecko na religię czujesz się bezpieczniej?