Tak z braku maści na ból dupy

Tak, wiem, obiecywałem, że będę częściej coś pisał, ale niestety się nie sklonuję... Pracuję na etat, prowadzę kilka stron internetowych, fotografuję, a teraz rozkręcam swój biznes. No szkoda, że doba ma tylko 24 H, jeśli ktoś zna sposób na to, by nie spać w ogóle to chętnie zasięgnę informacji...

No ale Moherowa nie porzucę, choć nie ma już takiej oglądalności jak wtedy, gdy królowały tu roznegliżowane dziewczyny, to i tak grono odbiorców jest, a sama strona jest dla mnie swoistym katharsis – mogę sobie tutaj powylewać żale bezkarnie. Tak więc litanię czas zacząć ;)

Nikogo nie muszę przekonywać, że Polak Polaka w łyżce wody utopi za dwa grosze, bo za grosz to mu się nie opłaci podejmować działania... Doskonale to widać w naszym kanibalizmie gospodarczym, tak, bo to co mamy to kanibalizm nie kapitalizm. Jeden, drugiego podżerać będzie.

Kilka przykładów z brzegu. Gdy „wielki biznesmen” wycenia swoją pracę, każe sobie płacić jak za złoto, czyjaś praca jest dla niego bezwartościowa, a gdy już przyjmiesz jego zlecenie, to czuje się on jak pan i władca Twojego losu. Jeśli jesteś na tyle głupi i dajesz się tak traktować to już po Tobie, wyciśnie z Ciebie wszystko i będzie się za Twoimi plecami śmiać, żeś dał się tak głupio wyruchać. I jeszcze Ci powie, że po prostu jego model gospodarczy jest lepszy od Twojego. Bezczelność takich biznesmenów tym większa im mniej płacą – wymagania są odwrotnie proporcjonalne do wynagrodzenia.

Inny przykład ordynarnego cwaniactwa – negocjacje z argumentem „opuść pan jeszcze, bo będą następne zlecenia jak będę zadowolony”. Naiwniak łapie się na wizję wielkich interesów, spala się bez reszty za grosze, żeby jaśniepanbiznesmen był zadowolony, bo ma nadzieję na stałą współpracę. Potem się okazuje, że ów klient milknie, kontaktu brak, kolejnych interesów nie ma i nie będzie. A dlaczego? Bo już inny „baran” pruje sobie żyły z wizją stałej współpracy.

No ale żeby sprawiedliwości stało się za dość, tej sytuacji sami jesteśmy sobie winni, my naiwni, bo i mi zdarzało się na te chwyty złapać. Jesteśmy temu winni, bo się na to godzimy. Dajemy się mamić i wykorzystywać cwaniakom, dajemy sobie wmówić, że nasza praca jest mniej warta niż jest i ciągle boimy się, że ktoś tańszy nas wygryzie. I coś w tym jest, bo zawsze znajdzie się ktoś tańszy, który jest albo idiotą, albo robi to samo ale nie tak samo jak my. Boimy się stracić szansę na zarobek i tyramy za półdarmo. Nie dawajmy się dymać. Jak ktoś Wam mówi, że ma kogoś innego co mu to samo zrobi za 100 zł, a wy chcecie 200, to niech do niego idzie. Gdyby był przekonany, że ten za stówkę zrobi to dobrze, nie szukałby nikogo innego, a jeśli się na niego zdecyduje, to też dobrze – dostanie nauczkę, że durne oszczędzanie to czysta strata.

Ja już podjąłem decyzję, nie dam się dymać cwaniaczkom w limuzynach z komisu branych na raty na teściową. Swoją pracę trzeba cenić, a opuścić cenę to ja mogę przy trzecim zleceni, ale nie za obietnicę stałej współpracy. Byle tylko coś zrobić z idiotami psującymi rynek...

Uroki kapitalizmu... A skoro już przy kapitalizmie jesteśmy, to śmieszą mnie ci, co komunę obalali, a teraz w kapitalizmie walczą o socjalizm... Tak, mowa o górnikach i związkowcach. Wiem, że stan polskiego górnictwa jest krytyczny przez całą masę przekrętów i głupich błędów, ale jak taki górnik może spojrzeć w oczy kasjerce z marketu czy murarzowi? Każdy pracuje ciężko, ale tylko górnik dostaje deputat węgla, obiad w stołówce a do tego jeszcze trzynastki i czternastki! Jakim kur*a prawem się pytam? Z podatków kasjerki i murarza mamy dokładać to czternastki górnika? Jakoś w prywatnych kopalniach bez tego się obywają, pracują a kopalnie przynoszą zysk. Tylko na państwowym korycie górnicy pracują po kilka godzin na dobę, mają socjal o jakim inni mogą tylko marzyć a do tego jeszcze utrzymywać trzeba hordę związkowców-etatowców, którzy tylko pierdzą w stołki. Chcą im zabrać dodatek do schabowego w kwocie 10 zł miesięcznie i palą opony, okupują siedzibę firmy, głodują na dole i paraliżują kopalnię potęgując jej straty. A co ma zrobić zapierda*ający po 16 godzin na dobę murarz-tynkarz, pracujący na słońcu i deszczu, bez wymaganej odzieży ochronnej, pracujący na umowę o dzieło (jeśli ma szczęście, bo zazwyczaj zapiep*za na czarno), który co wieczór modli się o to, by dostać wypłatę za swoją pracę, bo zawsze mu szef może kazać wypier*alać? Rolnicy i lekarze następni. O te rekompensaty nie domagają się mali rolnicy, biedni i niedoinwestowani, ale bambry jeżdżące audicami A6 i lepszymi. Lekarze? Rzadko gdzie można trafić takich lekarzy jak w przychodni, gdzie ja się leczę. Tylko w tej przychodni mogę liczyć na opiekę medyczną jaką gwarantują mi przepisy, nie mam numerków do lekarza pierwszego kontaktu, jestem chory idę do lekarza, nie muszę od szóstej rano stać przed ośrodkiem, by się dowiedzieć dwie godziny później od pani z okienka, że numerków nie ma i mnie lekarz nie przyjmie, albo że lekarz przyjedzie na 22gą i mam na niego czekać. Pogoniłbym pałami to towarzystwo raz a dobrze – Gierek wróć!

No dobra, pojechałem trochę, ale szlag mnie trafia na to co się dzieje, a to babsko na czele rządu wykłada się raz za razem kompromitując siebie i nasze państwo. Już Kaczor lepiej sobie radził niż ona, jeszcze będziecie płakać i krzyczeć – Donald wróć!

Tyle na razie – narka!