PKW nakręca paranoję

Od jakiegoś czasu możemy zauważyć bardzo niebezpieczną tendencję na skrajnej prawicy – podważanie prawidłowości wyborów. Nawet z ust Kaczyńskiego płyną raz po raz żale przy każdych wyborach, że są rażące nieprawidłowości, które tak naprawdę okazują się co najwyżej błędnie podpisanymi wyborcami na liście, źle opieczętowaną urną lub pijanym członkiem komisji. Od wielu lat żadnych poważnych naruszeń ordynacji wyborczej nie było, poza łamaniem ciszy wyborczej, szczególnie przez Kościół (choć ostatnie wybory jakoś sobie czarni chyba odpuścili), skąd więc te żale i płacze, a nawet oburzenie i bunt?

A jest to znana od wieków taktyka sił, które normalną drogą nie mogą zdobyć władzy – podważenie legitymizmu (legalności) władz jest w stanie pobudzić społeczeństwo do jawnego buntu i oddania władzy w ręce sił, które np. drogą demokratycznych wyborów władzy nie zdobędą. Pojawia się w głowach myśl, że skoro ta władza jest nielegalna to ja nie muszę się jej podporządkować. Wylew tego buntu mamy każdego 11. listopada od kilku już lat. Kaczyńskiemu jest to na rękę, ale jak tylko pojawiły się pierwsze sondażowe wyniki wyborów zamilkł… Już nie krzyczy, że wybory sfałszowane, że sondaże kłamią a on ma inne wiadomości od swoich ludzi w terenie. No bo jak ma podważać wybory, w których wygrywa? Teoretycznie przydarzyła się dobra okazja do przymknięcia na pewien czas ust takich wichrzycieli jak Kaczyński, niestety rząd znów strzela sobie samobója.

To co wyprawia PKW to skandal tym większy, że podważa zaufanie do wyborów. Wyborów, w których wzięło udział najwięcej ludzi od kilku lat, gdzie frekwencja w niektórych okręgach przekroczyła nawet 70% (!). Teraz PKW daje argument oszołomom, „poszliście zagłosować, a władza zrobiła taki zamęt i was oszukała”. Każdy system informatyczny może przestać działać, ale nie na taką skalę, rozumiem, że serwery się mogły przegrzać, ale tutaj nie zawinił sprzęt, ale oprogramowanie, nie było w stanie przetworzyć takiego nawału informacji.

Nie należę raczej do paranoików, ale sam mam obawy, czy na pewno oficjalne wyniki będą odzwierciedleniem rzeczywistych wyborów Polaków. Skąd mam mieć pewność, że system źle nie dodał słupków, że głosy z jakiegoś okręgu przepadły albo zamieniły się miejscami z innym okręgiem? PKW jak tylko padł system powinna od razu porzucić myśl o jego użyciu i wrócić do tradycyjnego liczenia, nazywając rzeczy po imieniu. PKW podkopuje fundamentalną zasadę demokracji i naszego ustroju – legitymizm władzy pochodzącej z wolnych wyborów. Daje oręż niezrównoważonym i paranoikom, nie wróży to nam dobrze…