Zrzut z wątroby

 

Uff minęły dwa tygodnie od ostatniej wrzuty, chwila przerwy każdemu ponoć jest potrzebna, Wy ją dostaliście, ja nie bardzo… Jak zwykle na koniec września targi Agroshow wyjmują ponad tydzień z mojego życia, co rok jest to samo, tak samo, choć czasem zdarzają się rzeczy nietypowe. Ale co ja się będę o targach rozpisywał.

Mamy przecież nowy rząd, a w nim prawdziwe perełki jak „ministra”, co sama sobie odprawę dała albo Schetyna kierujący MSZ… Wielkie powroty i małe „niktosie” w rządzie to dość ciekawy eksperyment, oby tylko pacjent przeżył. Jedyne co może nam w związku z tą zmianą przynieść odrobinkę zabawy to Radek Sikorski na stołku marszałka sejmu. No powiem Wam szczerze, z taką niewyparzoną gębą jak jego może być wesoło do końca kadencji…

Nowa premier to spora zmiana, która nic nie zmieni. To gabinet cieni i cieniasów, które teraz będą tylko o wyborach w regionach, bo przecież każdy cieć wie, że lepsza posada radnego w mieście powiatowym niż ministra, lepiej być burmistrzem niż premierem, bo mniej ciekawskich oczu na ręce patrzy, a i decyzyjność bezpośrednia niemałych kwot dotyczy. Ot taki paradoks, że im niżej, tym lepiej.

A jak już przy samorządach jesteśmy to kampania rusza pełnym pędem. Obserwuję Włocławek, z racji bliskości, i doskonale widać zdziczenie i zdziwaczenie polityki lokalnej. To, że do stołków pchają się ludzie, którzy mają albo problemy ze zdrowiem psychicznym, albo nie mają wstydu żadnego przywykłem, to że obrzucają się gównem  też nie dziwi, ale że niektórzy się własnym zajadają to już mnie zadziwia. To ciekawe jak z własnych win i wad można robić swoje atuty… We Włocławku jest jeszcze jedna ciekawa tradycja – przed wyborami okazuje się, że spółki komunalne odczuwają silną potrzebę organizacji imprez plenerowych dla mieszkańców miasta. Nagle okazuje się, że festyny są wpisane w politykę promocji firm, których miasto jest właścicielem. 

Z drugiej jednak strony wybory mogłyby być co rok, bo nagle zaczęto remonty tam, gdzie do tej pory się podobno nie dało, nawet aleja Kazika we Włocławku zyskuje nową nawierzchnię co nie udawało się odkąd pamiętam…

A teraz coś obyczajowego. Chyba już przestanę się dziwić zdziczeniu języka polityki, bo okazuje się, że nadal politycy trzymają pewien poziom. Od jakiegoś czasu każdy w TV chce się jakoś wyróżniać, a na popularności zyskuje zwykłe chamstwo. Obarczany jest za to Wojewódzki, bo to on zaczął jako pierwszy „jazdy” po uczestnikach Idola. Jednak to, co odróżnia Wojewódzkiego od takiej grubej blondyny z TVN to fakt, że tamten jechał po faktycznych debilach i „gwiazdach”, a teraz po prostu w telewizji się ku*wi i jedzie po wszystkich i wszystkim dla zasady. Nigdy całego programu tej grubaski nie widziałem, widziałem tylko zapowiedzi i to mi wystarczy, jakby taka przyszła do mnie, do mojego domu lub restauracji to za ¾ swoich tekstów by zwyczajnie w ryj dostała, a ciemny lud przed telewizorami się tym podnieca. To samo te denne podróbki zachodnich programów z gotowaniem w tle – chamstwo i prostactwo. A szczytem jest puszczanie zapowiedzi programu, w której jeden z chyba prowadzących rzuca tekst o „pokazaniu dupy tradycji”. No to już jest ku*wa przesada!

Tak wiem, sam przeklinam, wręcz ku*wię niemiłosiernie, ale wg pewnych zasad. Nie klnę w domu i przy rodzicach, nie klnę w wypowiedziach oficjalnych, nie klnę wśród obcych, klnę tylko wtedy gdy jestem wśród ludzi, którym wiem, że moje wulgaryzmy przeszkadzać nie będą. Czasem przekleństwo jest potrzebne, żeby coś wyrazić lub podkreślić, dlatego nie razi mnie to w filmach, piosenkach itp. Zupełnie nie przeszkadza mi np. kawałek Liroya „Scyzork” – bo takim językiem mówiła subkultura, z której autor i target się wywodzą. Leję na to, że politycy w prywatnych rozmowach klną sobie soczyście, bo to były PRYWATNE rozmowy. Ale rzucanie przekleństwami w TV w porze obiadowej tylko po to, aby się pokazać, wyróżnić i zaimponować ciemnej widowni, że mogę skur*ić dowolnego uczestnika a on podkuli ogon to zwykłe prostactwo, na które nie powinno być przyzwolenia.

Na Moherowie też jest sporo przekleństw, kiedyś było więcej i nie były „gwiazdkowane”, ale taki już jest styl tej strony. Rozmawiam z Wami, jak z przyjaciółmi, na luzie i bez „krępacji”, stąd jakieś dziwne słowotwórstwa, pokręcone aluzje i wspomniane wulgaryzmy. Jestem chamem ze wsi, ale dobrze wychowanym i wiem, kiedy mogę sobie pozwolić na soczyste kurwa mać! a kiedy nie.

No dobra, zrzuciłem z wątroby to i owo, wracam do codziennych wrzut, a może jeszcze dziś wrzucę coś do śmiechu – zobaczy się. Roboty mam sporo, jak chcecie zobaczyć, czym się zajmuję to zapraszam na mojego bloga >>>