O dwóch takich co ukradli nadzieję – Petru i Kukizie

Wiecie, zawsze narzekałem, że nie mam czasu napisać coś na Moherowo, ale teraz to nie przez brak czasu zaniedbałem Was odrobinkę. Od jakiegoś czasu nie żyję już tak polityką dla własnego komfortu psychicznego, ale po wyborach nie da się od polityki uciec. Myśli na temat PiSowskich rządów mam milion na minutę, ale wyartykułować ich nie mogę – ciągły opad szczeny spowodował jej odrętwienie, a ręce opadły tak, że ciężko je na klawiaturę położyć…

Gdyby tylko punkt po punkcie przytoczyć tragikomiczne decyzje nowych władz pewnie artykuł miałby kilkadziesiąt stron druku, więc nie będę się spalał nad tym, o czym trąbią wszyscy, a zwrócę uwagę na to, o czym cicho.

Wiecie co by mnie przeraziło bardziej od rządów Kaczora z tylnej kanapy – rządy Petru. Jako lewak kibicuję nieco socjalnym postulatom PiS, zapowiedziom dobrania się do tyłków bankom itp. Wiem, że i tak z tego za wiele nie wyjdzie, ale przynajmniej takie rzeczy mnie nie przerażają. Za to gdyby do władzy doszła koalicja PO – Petru zrobiłoby się nieciekawie. Ich postulaty to obniżanie podatków i liberalizacja. A co to oznaczać będzie – obniżymy podatki bogatym i zlikwidujemy wszystkie prawa biednym, aby bogatym było jeszcze lepiej. Ktoś powie, że ocipiałem – oj nie, moi Państwo.

Otóż rządy Petru i Kaczyńskiego różniłyby się jedynie gronem bogatych, którzy się wzbogacą jeszcze bardziej – pod batem Petru byłoby ich po prostu więcej. W kwestiach światopoglądowych i wolnościowych oba te nurty zbyt wiele się nie różnią. Myślicie, że Petru poparłby aborcję albo legalizację małżeństw jednopłciowych? No ja Was proszę, nie bądźcie naiwni. Sam mam firmę i powinienem się cieszyć na wieść o niższych składkach i podatkach oraz prostszych formalnościach, ale te liberalne cuda Petru dotyczyć będą wyłącznie tych wielkich – ktoś podatki w końcu będzie musiał płacić. Przykład? Zobaczcie kto pożera najwięcej dotacji, jakie firmy mają darmowych stażystów lub pracowników opłacanych przez PFRON. Małe firmy nie mają na to szans – trzeba mieć dojścia, wejścia i kapitał. Tyle o Petru.

A teraz o Kukizie. Chwila, a o kogo chodzi? Pamiętacie przed wyborami był taki jeden mesjasz, zbawca i wyzwoliciel – nazywali go JOWany Kukiz. Był, zdobył mandaty i … znikł. Od wyborów nie słyszałem nic, absolutnie nic o JOWach. Kukiza też jakoś nie widać, a miał być wielkim novum, powiewem świeżości, oazą demokracji i takie tam. Jak się dokładnie przyjrzeć to widać cały ten kukizowy ruch gdzieś pod stołem jak robi loda rządowi. Nie chciał Kaczor ich do koalicji ale pod stół wpuścił, usta mają zajęte więc nie warczą kukiziaki.

Widzicie, nie potrzeba władzy, wystarczy być w jej otoczeniu by się nią zachłysnąć. Kukiz zostanie po mały wchłonięty przez PiS lub rozejdzie się na kilka klubów, bo przecież „wodzów” tam wielu. I tyle zostało z wielkiego ruchu społecznego oburzenia…

No i coś o Trybunale Konstytucyjnym. Tak naprawdę nie jest mi go żal, tak jak Wołk-Łaniewskiej z NIE. Trybunał ten zamiast konstytucyjnym powinien od wielu lat być nazywany konkordatowym lub katolickim. Grono to nigdy nie stanęło po stronie obywateli, chyba, że chodziło o jakąś pierdołę. Taniej byłoby kierowanie wniosków o zbadanie zgodności z konstytucją wysyłać do episkopatu – decyzje byłyby takie same i podejmowane przez te same osoby.

Niektórzy ubolewają, że co prawda trybunał różnie się spisywał, ale teraz PiSiory robią na niego zamach. Jaki znowu zamach. Daliście im władzę to oni ją biorą – co w tym dziwnego? Mówię daliście do tych co głosowali (ale im to się podoba) oraz tych co na wybory nie poszli, bo to wasza wina, że Kaczor rządzi. Gdybyście ruszyli dupę na wybory i zagłosowali mogłoby być inaczej. Nadal nie spotkałem osoby, która przyznałaby się do głosowania na PiS a to dlatego, że rzadko siedzę w poczekalniach lekarzy i zaglądam do kościołów – a tam się właśnie zbiera moherowy elektorat tej partii. Ludzi głosujących na PiS nie ma aż tak wiele, wygrywają tylko dlatego, że inni nie głosują.

Ale będzie jeszcze gorzej – rośnie nam nowa fala wyborców – wychowanych na katechezach z mitologią żołnierzy wyklętych wtłoczoną w głowy. Żyją mitami i grami komputerowymi, otoczeni względnym dobrobytem chłoną jak gąbka rewolucyjne postulaty – chcą się bić z dawno wymarłymi komunistami i Żydami w obronie wolności ojczyzny – wolności, którą sami depczą swoimi glanami…