Wyborcza paranoja

Normalnie wpadam w depresje przeglądając wyniki wyborów z rodzinnych stron... Naród kretynieje, to na pewno. Podobno nasze województwo było najbardziej czerwone i należymy do platformerskiej połowy polski, ale tak na prawdę nie ma się z czego cieszyć i nie wiem skąd te wyniki, bo w terenie wygrywa PiS, wysoko rzecz jasna jest PSL, ale sporo zebrał Mikke i Zero... Strach się bać. 

Ale bardziej boję się tego, co dzieje się po wyborach. Dojdzie do tego, że spora część społeczeństwa uwierzy, że PiS znacząco wygrało wybory, a ich wyniki sfałszowali komuniści/Żydzi/pedały/genderowcy/ateiści/złodzieje/ruscy/opcja niemiecka*. A wszystko dlatego, że gdzieś w jakiejś komisji zapomnieli wywiesić protokół wyborczy a do tego dali się nagrać... Już się Antek zabrał za śledztwo, zaraz się okaże, że w rosyjskiej mgle na brzozowych stołach ktoś fałszował karty wyborcze...

No i jeszcze nadgorliwa pani przewodnicząca komisji, która wyniosła kartę do głosowania do samochodu, gdzie siedziała mamusia posła Golby...

Jeśli ponad 25% Polaków wierzy, że w Smoleńsku doszło do zamachu, to nawet więcej uwierzy, że fałszuje się wybory. Tylko czekać aż zrobią Majdan-bis, a Tusk z Komorowskim spieprzać będą do Niemiec... 

No i ku*wa mać - Korwin-Mikke w europarlamencie!?