Artykuły

A dziś Was zaskoczę

A może by tak inaczej, tak trochę pozytywnie? Zawsze narzekam na wszystko i wszystkich, a tymczasem może warto poszukać czegoś pozytywnego, czegoś co nastraja dobrze do życia? No na pewno nie napiszę więc nic o politykach, przedstawicielach handlowych na drogach, telemarketerach i wszystkim, co mnie ostatnio wyprowadza z równowagi. Napiszę trochę prywatnie o tym, co wprawiło mnie ostatnio w dobry nastrój.

Zacząć bym musiał od pieszej wycieczki tropem tobruków wokół Brześcia i Lubrańca, bo jeszcze czuję ją w kościach. Co prawda zakwasów nie mam, ale ponad 15 km marszem w trudnym terenie dało się we znaki spasionemu i zasiedziałemu przed komputerem cielsku… Takie bolesne katharsis chciałbym raz w tygodniu odbywać… Ech, nie wiedziałem, że tu pod nosem mam takie piękne i dzikie tereny. Łąki usiane kwiatami i ziołami, które nie widziały opryskiwacza, strumyczki, wąwoziki i meandrująca Zgłowiączka… Mówię Wam – bajka. Tu sobie sarna przebiegnie, tam jelonek, albo zaskroniec wygrzewa się na stercie kamieni. Kilkanaście minut marszem z Brześcia i jesteś w miejscu gdzie nie widzisz żadnego domu, nie widzisz nawet słupa energetycznego – zdaje się, że jesteś w zupełnej dziczy… Coś pięknego.

A jak już jestem przy tobrukach to też jest się z czego cieszyć, liczba zinwentaryzowanych i sfotografowanych rośnie, dobrzy ludzie raz po raz dorzucają namiary na następne – zbiera się piękny materiał na przewodnik. Będzie więc okazja do jeszcze nie jednej wyprawy w teren, tylko żeby czasu starczyło, bo czerwiec zapowiada się bardzo pracowity.

Info-Kujawy też się nieźle rozwijają, z dnia na dzień przybywa odwiedzających, nawiązuję ciekawe kontakty – chyba coś z tego będzie ;) O dziwo prowadzenie serwisu dostarcza naprawdę dużo satysfakcji, takiej zwykłej radości z tego, że dla kogoś twoja robota ma wartość.

Całkiem optymistycznie mogę też planować jakąś ciekawą wakacyjną podróż po Szlaku Orlich Gniazd – marzy nam się z Marlenką kolejna wyprawa. Oby jeszcze znaleźć czas na sesje fotograficzne, na które zrodziło mi się kilka pomysłów. Mam nadzieję, że to się uda, bo sesje te będą zupełnie inne niż dotychczasowe. Zastanawiam się, czy już jestem na takie sesje gotów, ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem.Jak widać, jak się dobrze człowiek przyjrzy to powodów do wkur*ienia mniej, a do radości więcej. Może i faktycznie to taka idealna recepta na szczęście, zamiast przejmować się problemami świata, kraju i ludzi trzeba by skupić się na tym co najbliższe i tych co najbliżsi? Kiedyś ludziom świat kończył się na granicy wsi, czasem gminy i byli znacznie szczęśliwsi. Teraz człowiek myśli o kursie franka, choć kredyt ma w złotówkach, wkurza go konflikt w Syrii choć nie był dalej niż 1000 km w linii prostej od domu. Do niedawna marzyło mi się rzucić to wszystko i wynieść się w Bieszczady – byśmy z Marleną zamieszkali w drewnianej chacie i byłoby zaje*iście, dziś wiem, że i tutaj można znaleźć takie dzikie miejsca, trzeba jeszcze tylko drewno na chatę skołować…

Dawno nie było tak osobiście i do tego tak pozytywnie, wręcz przesłodziłem trochę… Włączyłbym jakieś wiadomości, ale po co to psuć…